POL
ENG

Magnetofon ZRK M2045S

Ten magnetofon trafił do mnie jako wykopalisko strychowe jednego z moich kolegów. Uskarżał się na kilka bolączek, głównie związanych z prowadzeniem rolek i taśmy, niedziałającym licznikiem i trzeszczącymi potencjometrami. Gdy zdjąłem obudowę, okazało się, że pracy będzie znacznie więcej. Pierwszą rzeczą jaką trzeba było zrobić, to wyczyścić cały ten sprzęt w środku. Znalazłem kilka pajęczych trupów, sporo kurzu i pajęczyn, a także rdze i stary smar. Gdy udało się wstępnie uporać z problemem, to na pierwszą linię poszły potencjometry.

Potencjometry

To niewielkie metalowe pudełko to mała wersja puszki Pandory. Ekstremalnie upchana elektronika z cieńkimi kablami stereo z ekranem, nie dają zbyt wiele pola manewru. Z racji wieku, trzeba też na nie bardzo uważać. W takich sytuacjach dobrze jest mieć pod ręką oryginalny schemat i zrobić kilka zdjęć. Nieprzypomnę sobie już ile razy zdjęcie jednego szczegółu oszczędziło mi szukania po schamatach w internecie i stresu przed włączeniem zasilania. Na początku zająłem się potencjometrami suwakowymi. Zauważyłem, że z ich osłony niewiele zostało. Spodziewałem się, że będą brudne ale nie że aż tak. Rozebrałem na części pierwsze, wyczyściłem, nasmarowałem i złożyłem. Więcej się zrobić nie dało. Sprawdziłem też czy są dostępne w internecie - nie były. Zatem ile się udało odratować, tyle musiało być. I w ostatecznym rozrachunku było całkiem nieźle.

Przedwzmacniacz

Odkąd mam miernik kondensatorów, to nie mogę przejść obojętnie zajmując się starym sprzętem bez pomiaru pojemności w newralgicznych miejscach. Jednym z nich jest przedwzmacniacz, który jest wetknięty do tej małej puszki. W przypadku dwóch kondensatorów okazało się, że nadają się do wymiany.

Mechanizm

Jako pierwsze na wymianę poszły paski napędu. Guma nie była już elastyczna, a jeden pasek się rozleciał. Dlatego nie działał licznik obrotów. Na szczęście, udało się zamówić komplet nowych w internecie. Następnie rozebrałem wszystkie elementy które na to pozwalały, wyczyściłem i nasmarowałem. Następny był hamulec jednej z rolek. Taśma była prowadzona zbyt luźno co powodowało jej zgniatanie przez mechanizm. Na szczęście producent przewidział możliwość regulacji i po chwili udało się ustawić odpowiednią wartość.

Brum sieciowy.

Mam wrażenie, że w tym modelu, to najsłabszy element. Dzięki internetowi dowiedziałem się również, że konstruktorzy z tamtych czasów zrobili wszystko na co im pozwolono, żeby to zmniejszyć. Ciekawym rozwiązaniem jest na przykład zastosowanie cewek zbierających zakłócenia wewnątrz obudowy i odejmowanie go od sygnału wchodzącego. Nie mniej postanowiłem chwilę z nim powalczyć i zobaczyć czy może da się coś polepszyć. Gdy zerknąłem do zasilacza, to załamałem ręce. Płytka nie była oryginalna. Ktoś próbował zaadoptować inne ścieżki do swoich celów. Kondensator filtrujący trzymał się na jednej nodze. Tranzystor stabilizujący prawie zwierał się z inną ścieżką. Nędza i rozpacz. Gdyby czas pozwolił, pokusiłbym się o zrobienie nowej płytki na wymiar. Tu musiałem ratować to co było. Poprawiłem wszystkie połączenia, zaizolowałem wyprowadzenia tranzystora i umyłem co się dało. Po tym zabiegu, brum znacznie zmalał, ale ciszą bym tego nie nazwał. Podejrzewam, że sporą rolę odgrywa obecność wielkiego silnika po środku nieekranowanej elektroniki.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Projekt i wykonanie strony SrcPro.pl