POL
ENG

Wzmacniacz WS-442

Niektórzy mówili, że nie warto go ratować. "To złom Panie" - mówili. I rzeczywiście była w tym część prawdy. Z zewnątrz nie wyglądał najgorzej, ale na wystawę też się nie nadawał. Porysowana obudowa świadczyła o niełatwym życiu. Przy bliższych oględzinach okazało się, że potencjometry i przyciski filtrów praktycznie się nie ruszają. Potem było już tylko gorzej. Przepalone żarówki, ucięty kabel zasilania, skorodowane elementy, przepalone bezpieczniki, urwane kable, uszkodzona końcówka mocy i urwany transformator. Jednak, mimo tych wszystkich schorzeń, postanowiliśmy dać mu drugie życie.

Schemat

Jak do większości polskiego sprzętu, tak i do tego łatwo znaleźć schemat. Zamieszczam go tu dla potomnych:

Połączenia kablowe wewnątrz tworzą prawdziwe spagetti. Żeby zabieg był skuteczny, trzeba było wszystkie rozłączyć. Dopiero po tym można zabrać się za czyszczenie i naprawę. Po pozbyciu się wiekowego kurzu, idąc moduł po module, pozbywaliśmy się skorodowanych i uszkodzonych elementów. Po kilku wieczorach główna płyta była wstępnie gotowa. Pozostało zamówić brakujące części.

Bez kabliKońcówkaNowe czesci

Przyciski

Zaskakujący był stan dwóch przycisków, które rozsypywały się na oczach. Nie było najmniejszych szans na ich uratowanie, zatem jak zawsze w takim przypadku udaliśmy się do centrum transplantologii po nowe narządy. Gdy tylko przyszły pocztą, sprawdziliśmy ich stan i wszczepiliśmy na miejsce.

Potencjometry

Te z zewnątrz wyglądały bardzo dobrze, niestety przy próbie przekręcenia wydawały dźwięk jakby w środku była piaskownica. Po wylutowaniu praktycznie się rozpadły na drobne elementy. Wkładka węglowa była połamana. Tutaj z dostępnością nie było już tak łatwo i trzeba było się zdrowo nagimnastykować żeby je naprawić. Przecież taki szczegół nie zaprzepaści naszego projektu "Feniks".

Popekane stare potencjometry

Panel przedni

Nie dawało nam spokoju co się stało, że w pełni poskładanym egzemplarzu, z elementami na swoich miejscach, niektóre elementy panelu przedniego były uszkodzone. Po krótkiej analizie wyszło, że tylko elementy przylutowane do płyty głównej ucierpiały. Oglądając pacjenta pod różnymi kątami wyszło, że panel przedni doznał przemieszczenia równoległego wyłamując elementy. Biorąc pod uwagę siłę jakiej to wymaga i wyłamane mocowania transformatora, można przypuszczać, że pacjent musiał spaść z dużej wysokości na twardą powierzchnię. Potwierdzi to rodzina, ale wgniecenie na rogu tylko utwierdza nas w tym przekonaniu. Naprostowaniem konstrukcji zajął się zaufany kowal. Po jego zabiegu elementy w końcu pasowały do swoich otworów.

Transformator

Jak już wspomniałem, ten potwór, ważący 1,5kg jednym, zgrabnym uderzeniem został pozbawiony plastikowych mocowań. Przy tej wadze naprawa wymagała czegoś naprawdę solidnego. Dlatego otrzymał stalowe szyny przytwierdzone klejem epoksydowym i obejmę.

Podczas uruchomienia okazało się, że jeden z odczepów nie daje napięcia. To poważnie zagroziło projektowi, ponieważ pozyskanie zamiennika jest kwestią szczęścia i czasu, a na końcu pieniędzy. Jednak przyczyną był pęknięty drucik emaliowany tuż przy zakończeniu i udało się go naprawić.

Poltorej kilo wagiPolamane mocowania

Żarówki

Obydwie sztuki były w uchwytach, ale nie trzymały się na swoich miejscach przy panelu. Złe modele (12V) rozgrzewały się do temperatury, która wytapiała plastik. Ten z kolei popękał i zabrakło mocowania. Z początku kusiło nas aby zastosować oświetlenie LED, jednak żarówki są tutaj zasilane napięciem zmiennym ok 44V. Po wyprostowaniu go było by jeszcze więcej i bez dodatkowego układu by się nie obeszło. Na szczęście dostępne są egzemplarze na 24V i dzięki drukowi 3D udało się odtworzyć mocowanie w oryginalnym miejscu. Wytracana moc też wróciła do oryginalnego poziomu.

PasujeUchwyt z wydruku 3D

Czyszczenie

Nasz bohater musiał spędzić sporo czasu w niekorzystnym środowisku. Obudowa na zewnątrz i wewnątrz była brudna, porysowana i miejscami zardzewiała. O ile panel przedni udało się doprowadzić do dobrego stanu łatwymi sposobami o tyle pokrywa i spód musiały być pomalowane aby odzyskać blask. Nasza lakiernia nie zawiodła i po dawnych przeżyciach nie zostało ani śladu.

Na koniec jeszcze polerowanie złącz sygnałów wejściowych oraz korektora i usunięcie kurzu ze złącz plastikowych.

Usprawnienia

Układ opóźnionego załączania głośników.

Na płycie głównej rzuca się w oczy obszar z brakującymi elementami. Jest to miejsce, gdzie w droższych egzemplarzach był montowany układ opóźnionego załączania głośników. Jego zadaniem jest wyeliminowanie efektu głośnego uderzenia zaraz po włączeniu. Po uzyskaniu zgody od rodziny, postanowiliśmy dołożyć tę funkcję. Gdy działa, to kilka sekund po włączeniu słychać charakterystyczny dźwięk przekaźnika. We współczesnych urządzeniach tego typu jest jeszcze kontrolka sygnalizująca ten fakt. W naszym przypadku, do tego celu, postanowiliśmy dołożyć brakującą diodę punku zerowego we wskaźniku wysterowania. Niestety, nie da się już dostać oryginalnego przekaźnika, ale na rynku jest sporo modeli o odpowiednich parametrach. Niestety, wyprowadzenia trzeba dopasować na własną rękę.

Gniazdo słuchawkowe

Zastane gniazdo było zaśniedziałe. Po wymontowaniu celem wyczyszczenia, okazało się, że jest to uproszczona wersja bez wewnętrznego wyłącznika. Mieliśmy nowszą, lepszą sztukę i po kolejnej konsultacji z rodziną, postanowiliśmy dołożyć kolejne usprawnienie polegające na odłączaniu głośników po podłączeniu słuchawek. Wcześniej trzeba było odłączyć głośniki przyciskami.

Uruchomienie

Nigdy, po tak poważnej operacji nie wybudzamy pacjenta elektrowstrząsami. Budzimy stopniowo usuwając wykryte niedoskonałości. W tym przypadku obyło się bez większych niespodzianek (nie licząc urwanego wyprowadzenia w transformatorze). Trochę uwagi wymagał dołożony układ opóźnionego załączania głośników i wyregulowanie jego czasu załączania. Po całkowitym przebudzeniu, pozostała regulacja prądu oraz testy wszystkich wejść. Na tym etapie okazało się, że niestety potencjometr balansu też jest do wymiany pomimo zewnętrznie dobrej kondycji.

Podsumowanie

Pacjent był bardzo wymagający, jednak efekt końcowy i jego odzyskany głos wynagradzają cały trud i czas włożony w jego wskrzeszenie. Mamy nadzieję, że rodzina będzie równie zadowolona.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Projekt i wykonanie strony SrcPro.pl